Prawdziwa cnota krytyk się nie boi (czy kto pamięta skąd to…)

Dobra, wystarczy, poddaję się!
Tysiące listów, telefonów, komentarzy… Wszystko napastliwe lub przepełnione „fałszywą troską”, niektóre obłudne, inne wulgarne, jeszcze inne w stylu macierzyńskim – te chyba są najgorsze! I wszystko na jeden temat, z jedną – natrętną, wyjawianą wprost lub w sposób orężny, zakamuflowany, czasami nieśmiało, kiedy indziej prosto w twarz – jak cios Gołoty (niby silny ale jakby słaby) – sugestią.
Nie wytrzymuję już tej presji, na nic rozluźniające masaże stóp, telewizja nie daje ukojenia, książki odrzucają, o seksie nie wspomniawszy. Jednym słowem ruina człowieka – muszę się ratować nim będzie zbyt późno.
A więc poddaję się, nie będzie długich, nudnych tekstów, których nikt nie czyta, a które swymi, czasem intrygującymi, tytułami lub rozdziałami przyciągają uwagę, uwagę, która wskutek rozwlekłości tekstu nie do akceptowania przez współczesnego, nowoczesnego człowieka, wychowanego na jinglach informacyjnych jedynie i nagłówkach, tego człowieka, który ochoczo i z satysfakcja buduje statystykę czytelnictwo książek na poziomie jednej na dziesięć lat, uwagę, jeszcze raz powtórzę, która zaspokojona z powyższych powodów być nie może.
Teraz nastąpi epoka skrótu myślowego, jednozdaniowej riposty, a przy okazji może i częstotliwość wpisów na tym zyska…
Czy zyska popularność niniejszego blogu – to już inna sprawa.

L to poświęcam

11.09.2010 (c) am

2 comments

Dodaj komentarz

Możesz użyć HTML:
<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>