Co łączy psie kupy, małpki i śmierć z wychłodzenia?

Zacznijmy do psich kup – już wcześniej poświęciłem temu wdzięcznemu tematowi cały wpis. Teraz owa kwestia jest jedynie przyczynkiem do właściwej historii. A zaczyna się ona niewinnie – wieczorne spacery z psem córki – co już uważny czytelnik wcześniejszych z mych dywagacji miał okazję skonstatować – należą do mnie. Przyczyny są raczej jasne i pragmatyczne, Polska jest krajem podwyższonego ryzyka, co widać, słychać i czuć każdego dnia, nie zależnie od kanału TV, który oglądamy – tak więc mimo iż pies jest spory (labrador), to mogłoby okazać się zbyt mały aby odstraszyć potencjalnego napastnika. Po wielu dniach opadów a potem lekkiej odwilży, śnieg odsłonił wstydliwie do tej pory skrywane skarby. Z białej – choć już coraz bardziej szarej – powłoki zaczęły wyłaniać się przeróżne dobra, których obecności wprawdzie byliśmy pewni, ale póki nie widoczne, wyparliśmy ze świadomości, i to w ilości, która może zaskoczyć. Niewątpliwie prym tu wiodą psie kupy – co wyjaśnia użycie ich w tytule.
Wyczerpawszy ten fascynujący wątek udajmy się do małpek. Przy czym warto zaznaczyć, że nie chodzi o te miłe, ale tylko jeśli pluszowe, a w rzeczywistości śmiertelnie niebezpieczne zwierzęta. Nasze są i miłe i bezpieczne, choć w pewnych sytuacjach – nie koniecznie. Mówimy o małpkach Palikota – czyli miniaturowych flaszeczkach wypełnionych zacnym trunkiem. A łączy je z kupami psimi wspólne siedlisko – to właśnie małpki  – oraz puszki i butelki po piwie – objawiają się licznie gdy ustępują śniegi. Może i nie zwróciłbym na to specjalnej uwagi – ale jeśli prezydent tak je ceni to coś musi być na rzeczy. No i okazuje się, biorąc pod uwagę i liczność i powszechność występowania opróżnionych flaszeczek, wystających malowniczo ze zwałów śniegu na poboczach, na osiedlowych parkingach, trawnikach i innych mniej lub bardziej publicznych miejscach, że nie tylko prezydent ale naród wszelki bardzo je ceni. Dowodzi to niezbicie wyrafinowania obyczajów i wysokiej kultury, którą przed rachunkiem ekonomicznym stawiamy – taka postać trunku z reguły droższa jest niż opakowanie konwencjonalne.

Mamy już wreszcie wszystkie elementy, aby przejść do części ostatniej. A więc spacer z psem wieczorem, śnieżna zima, niezbite dowody miłości do trunków w narodzie…
Gdzieś w oddali, na ścieżce biegnącej przez małe uroczysko na tyłach bloków a ruchliwą ulicą, zauważyłem człowieka poruszającego się chwiejnym krokiem – w końcu to nic nadzwyczajnego, gdzieś ten cały alkohol musi znajdować swych nosicieli. Jednak po chwili widzę, że postać owa raz to wbija się w śnieg na łące, tudzież rusza wprzód a zaraz potem zawraca by wreszcie zatoczyć liczne kręgi. Jednym słowem widok żałosny – człek z kompasem uszkodzonym, miotamy nieskładnymi impulsami niczym statek wśród burzy. Ale też widok straszliwy – człowiek na silnym mrozie, zamroczony i kręcący się w kółko; a w pamięci mam komunikaty o ponad dwustu już ofiarach mrozów w Polsce, znaczna liczba ofiar wcześniej piła…
Podszedłem więc i pytam dokąd zmierza, choć lepiej – dokąd chciałby zmierzać – spytać by było, bo ostatnie poczynania sugerowały, że zmierza donikąd. Coś wybełkotał, bąknął przepraszam – będę wymiotował i w końcu wydusił – na Mielecką. Z tego miejsca to ładnych parę kilometrów, droga na autobus lub tramwaj. Pytam – jak chcesz się tam dostać, lecz nim zarzuca i raczej znów nie kontaktuje. Wiem, że jak go tak zostawię to zabłądzi na tym małym poletku, i zamarznie na śmierć kilka metrów od ruchliwej ulicy i pobliskich domów. Próbuję nakierować delikwenta na przystanek autobusowy, wskazuję azymut na latarnię u końca drogi, jednak po kilku krokach traci orientację i znów ciągnie w krzaki, tak więc biorę go pod łokieć i do celu wiodę. Wreszcie uspakajam psa całą tą historią zaniepokojonego i wracam do domu.

Tak oto wypełniłem obietnicę w tytule daną i wykazałem związek – nie tyle przyczynowo skutkowy co skojarzeniowy – trzech, wydawałoby się słabo z sobą związanych elementów.

PS Dwie godzinny później sprawdzam, czy nie zasnął na przystanku – ale już go nie ma.

2010.02.09 21:45

One comment

Dodaj komentarz

Możesz użyć HTML:
<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>